wtorek, 23 lipca 2013

czekanie...

Przed urlopem jest najgorzej....już niecierpliwie czekam... niby pracuję a myślami ciągle jestem już te 2 tygodnie do przodu...urlop..mąż..urlop...wakacje:-D jeszcze chwila:)jeszcze muszę zaczekać a godziny ciągną się ostatnio jakoś tak nieprzeciętnie długo,coraz częściej zerkam na zawieszony nad biurkiem kalendarz.Nie lubię czekać?Tak właściwie to nawet lubię,w czekaniu też można odnaleźć przyjemność a już na pewno w przygotowywaniu się:)Lubię przygotowywać się do Jego przyjazdu...czerpać radość z szykowania wszystkich niezbędności do naszych rodzinnych rytuałów,lubię ten piskliwy dziecięcy głosik pytający niecierpliwie rano i wieczorem -a pokaż mamusiu na paluszkach  ile jeszcze dni a ile nocek ? i przyjedzie tatuś?
A i jeszcze prezent niespodziankę trzeba by tatusiowi przygotować bo Jego urodziny za pasem,a i jeszcze tyle innych spraw do załatwienia,trzeba by wszystko ogarnąć teraz żeby bez wyrzutów sumienia się urlopem cieszyć później,eh trzeba by się w garść wziąć lenistwo do kąta zagonić,w domu  na rozbrykane córki popatrzeć a nóż choć część ich niespożytej energii uda mi się dla siebie uszczknąć..no i zaczniemy przygotowania do czasu wolnego czasu najlepszego...bo takiego tylko dla nas:)


:)

1 komentarz:

  1. Już niedługgooo ;D co godzinę coraz bliżej! :D

    OdpowiedzUsuń