14.01.2010 roku Urodził się mały
człowieczek ,drobinka kruchością przypominająca płatki śniegu
wirujące wtedy za oknem .Urodziła się dziewczynka,która nam
rodzicom pozwoliła poczuć się kimś wyjątkowym,kimś naprawdę
odpowiedzialnym za czyjś los ale też szczęśliwym w pełnym tego
słowa znaczeniu .Bo w jednej chwili to co masz w głowie obraca się
o 180 stopni a jakaś niewidzialna ręka w niewytłumaczalny sposób
wymazuje z tej głowy to co mniej ważne niewartościowe niepotrzebne
by zrobić miejsce na pewno małego małego człowieka ,który
w Twoich myślach,sercu pozostanie już zawsze. Twoje dziecko.
A przecież ,, gdy rodzi się dziecko
rodzi się również matka,, Rodzi się do cierpliwości o
której się nie podejrzewała,do wysiłku któremu jakby
się mogło wydawać nie sprosta do,nieprzespanych nocy i przede
wszystkim do wielkiej miłości która będzie obejmowała
swoim ciepłem każdy kolejny dzień życia tego dziecka
Dlatego każda kolejna świeczka
każdego roku na jej torcie jest i moim świętem. Właśnie mijają
4 lata od jedno z najważniejszych dni w moim życiu dnia w którym
po raz pierwszy zostałam mamą:)
„Mały człowieczek idzie w me ślady,
Pyta o drogę, prosi o rady;
Zbłądzić nie mogę, choćby się chciało,
Bo pójdzie za mną pewnie i śmiało.
Oczka swe ciągle na mnie obraca,
I naśladuje, to jego praca.
Jestem wyrocznią i nie ma rady,
Mały człowieczek idzie w me ślady.
W wiosennym słońcu, w zimowym śniegu,
Rzeźbię i tworzę, w marszu i w biegu
Na długie lata przyszłej dekady
Człowieczka, który idzie w me ślady”
John C. Maxwell - "Mały człowieczek”
taka byłam...
taka jestem dziś:)